Przełomowym momentem w mojej twórczości artystycznej stała się podróż do Izraela w 1987r. Był to zasadniczy przełom w mojej świadomości i w moim życiu. Pojechałam na zaproszenie rodziny mego ojca, Szlomo Janklewicza, Mosze Oriana .Mosze odnalazł mnie w Polsce i zaprosił .
To były czasy tuż przed transformacją Polski, a wtedy starania o paszport wiązały się z ogromnymi utrudnieniami ze strony UB, tym bardziej ,że byłam aktywna w ruchu niezależnym. Wielokrotnie składałam podania o paszport i kiedy ostatecznie go dostałam, poleciałam. Nie miałam pojęcia, co mnie tam spotka. Byłam zupełnie nieświadoma znaczenia własnych korzeni i nieświadoma żydowskiej tradycji. Przeżyłam szok na wielu płaszczyznach, bo światło słoneczne w tym kraju było inne, bo spotkania z ludźmi były niezwykłe, a moja ukształtowana w komunistycznej Polsce świadomość była do gruntu wstrząśnięta, także w wymiarze religijnym.
Dokonał się w moim postrzeganiu widzenia świata zwrot o 180 stopni - zgodnie z tym, co zapowiedział będący u nas z wizytą Tadeusz Konwicki. Nastąpiła diametralna zmiana w moim myśleniu i stopniowo zaczęłam odkrywać sens mojej tożsamości wynikającej z żydowskiego pochodzenia. Zaczęłam uświadamiać sobie jej znaczenie. Fakt, że w Izraelu mogłam na nowo malować po kilkuletniej przerwie w twórczości na rzecz działania na polu Kultury Niezależnej stał się pomocny, odblokowujący Pierwszy cykl obrazów namalowany po długiej przerwie zatytułowałam Przez Ziemię Świętą do Ziemi Obiecanej i zaprezentowałam po raz pierwszy we Wrocławiu.
Był to czas obrad Okrągłego Stołu. Następnie pokazałam te obrazy w Jerozolimie, w Domu Artystów - Bejt Omanim. Jeden z widzów zapytał wówczas:
- Skoro jesteś z Polski, czemu nie ma w tych obrazach nic o Holokauście? Dręczące pytanie i znajduje odpowiedź m. innymi w pracy I wy wszyscy, synowie Izraela .Bolesne było dla mnie odkrycie, że Polacy nie odczuwają tego, jak ważna jest pamięć o milionach polskich Żydów wymordowanych w czasie Drugiej Wojny Światowej, o powojennych falach emigracji żydowskiej z Polski, w której nie było już miejsca dla polskich Żydów .
Bolesne odkrycie tego, że nie zauważamy nieobecności Żydów w polskim społeczeństwie. Sama zaczęłam być bardziej wrażliwa na tę obojętność wobec nieobecności Żydów w Polsce. Wydawało mi się, że wystarczy zacząć mówić o tym i uda nam się zasiąść wspólnie do niewidzialnego stołu, i razem wznieść toast na zdrowie i lechaim. Nie zwlekajmy, zasiadajmy - to tytuł jednego z obrazów w tej kolekcji.
Były one wystawiane najpierw we wrocławskim Ratuszu, następnie w Nowym Yorku, i wreszcie w przestrzeni wystawowej teatru Gardzienice, gdzie miałam okazję zainicjować spotkanie przy wspólnym stole pod nazwą „Smak Szabatu”.